''Gdy w pobliżu pojawią się siostry Black , lepiej się strzec''
wtorek, 16 października 2012
Rozdział 3
Od rana miałam strasznie zły humor , przez co cała szkoła miała delikatnie mówiąc przechlapane ode mnie. Nie wspominając o tym , że moja siostra już nie wytrzymywała mojego towarzystwa w dormitorium.
-O czym tak myślisz siostrzyczko? - zapytała w końcu.
-O wszystkim , o życiu - wymamrotałam.
W tym samym momencie zauważyłam , że Katherine patrzy na wychodzącego Marcusa.
-Zaczekaj chwilkę! - powiedziała , po czym wybiegła z pokoju zostawiając mnie ze swoimi myślami.
Wszystko mnie dziś denerwowało. Najmniejszy szmer lub odgłos powodował napady furii , które kończyły się wyproszeniem z lekcji i ujemnymi punktami dla domu. Nie obchodziło mnie to jednak , wiedząc , że Miranda i tak nadrobi to na jednej lekcji. Wzruszałam tylko ramionami i wybiegałam z kolejnych klas , pozostawając na korytarzu aż do dzwonka. Z zamyślenia wyrwała mnie Kath , która właśnie wróciła. Usiadła na fotelu i znów spojrzała na mnie.
-No i co się tak gapisz? - warknęłam.
-Oj widzę siostrzyczko , że jesteś jakaś nie w humorze.
-Oh doprawdy? Nie wiedziałam! - stwierdziłam ironicznie.
-Milusia dziś jesteś - mruknęła ze śmiechem bliźniaczka.
Ale ja już jej nie słuchałam , byłam zbyt zajęta wymyślaniem jakiegoś zaklęcia. Już mam!
-Avis - szepnęłam.
Efekt był natychmiastowy. Siostra poderwała się z fotela i zaczęła odganiać nachalne ptaszki.
-Weź je ode mnie!
Eh.. Nie znałam przeciwzaklęcia , więc po prostu machnęłam różdżką i po chwili złote ptaszki rozpłynęły się w powietrzu z cichym pyknięciem.
-Dzięki.- odpowiedziała.
Ja spojrzałam tylko na nią i nadal bawiłam się różdżką. Katherine z coraz większym niepokojem spoglądała na moje zabawy. Siedziałyśmy przez 10 minut w całkowitej ciszy , gdy wreszcie postanowiłam ją przerwać. Skierowałam różdżkę w przeciwległą ścianę i zaczęłam ciskać w nią zaklęciami.
-Uspokój się siostro! - krzyknęła dziewczyna , po kolejnym uniku przed urokiem odbitym od ściany.
Westchnęłam cicho i przestałam. Zrezygnowana rzuciłam przedmiot na podłogę , nie dbając o to co się z nim stało. W tej chwili nie obchodziło mnie już nic.
Wreszcie po dwóch długich godzinach uspokajania nerwów , byłam zdolna usiąść i spojrzeć normalnym wzrokiem na siostrę. Podniosłam z posadzki różdżkę i schowałam ją do tylnej kieszeni spodni. Rzuciłam szybkie spojrzenie na siostrę i wyszłam z naszego pokoju. Zeszłam do Pokoju Wspólnego wyszukując blond czupryny. Miałam wielka ochotę umówić się z nim , no ale przecież nie będę go wprost o to prosić. To by świadczyło o mojej desperacji , a nie chciałam tego okazywać. Ze smutkiem stwierdziłam , że nie ma go w pomieszczeniu , więc rozłożyłam się na kanapie , opierając nowe zielone botki na drugim końcu. Niektórzy uczniowie krzywo na mnie patrzyli , ale w tym momencie nie chciało mi się ich wieszać w powietrzu za pomocą zaklęcia Levicorpus. Udałam , więc , że tego nie zauważyłam i wróciłam do swoich nadal chaotycznych myśli. Może czas znaleźć jakiegoś innego chłopaka niż Dracon? Przecież widać , że on mnie nie chce. To czemu mam za nim latać? Nie jestem jakimś pieskiem , który przylatuje na każde jego zawołanie. Wygładziłam bordową tunikę i ziewnęłam przeciągle. Było bardzo wcześnie , ale i tak zrobiło mi się strasznie senno. Z ogromną ociężałością podniosłam się z wygodnej , skórzanej kanapy i powlokłam się z powrotem do dormitorium. Gdy weszłam już do dormitorium trzasnęłam mocno drzwiami.
-Andromedo! Nie strasz mnie tak - wysapała Katherine.
-Przepraszam najukochańsza siostrzyczko na świecie - powiedziałam słodziutkim głosem.
Siostra spojrzała na mnie , jakby zobaczyła ducha.
-Coś mi to do Ciebie nie pasuje. Dobrze się czujesz? - zapytała z ironią.
Rzuciłam jej tylko spojrzenie : Czy Ty na prawdę w to uwierzyłaś? , po czym wskoczyłam na łóżko i zasłoniłam srebrną kotarę.
-A dobranoc to mi już nie powiesz? - prychnęła ze swojego miejsca.
-Dobranoc wredna małpo - wycedziłam przez zęby.
Ta tylko zaśmiała się gardłowo i odpowiedziała:
-Dobranoc królowo wiedźm.
Zignorowałam to i wtuliłam twarz w poduszkę , marząc o tym , żeby jutro obudzić się w dobrym humorze.
Aaaaaa! - krzyknęłam , kiedy poczułam na twarzy strumień wody.
Okazało się , że to moja kochana siostrzyczka postanowiła rozbudzić mnie przed zbliżającymi się lekcjami.
Wyplułam resztki , które zostały mi w ustach po jakże miłym prysznicu.
-Ty cholerna wiedźmo! Zapłacisz mi za to!
Nie obchodziło mi , że w najprawdopodobniej w tym momencie obudziłam cały Dom Węża. Podniosłam się z łóżka i próbowałam wymacać różdżkę. W końcu . kiedy nie mogłam jej znaleźć chwyciłam pierwszy lepszy wazon i zaczęłam ciskać nim w Katherine. Nie udało mi się w nią trafić , co spowodowało , że antyczna pamiątka leżała potłuczona pod ścianą. Posłałam jej najgorsze spojrzenie na jakie było mnie stac o tak wczesnej porze , ona zaśmiała się tylko krótko i szepnęła:
-Nie złość się tak , bo Ci zmarszczki wyjdą.
Cholerna jędza...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zajebuste! Jezus Maria pisz szybciej, najlepsze opowiadanie jakie do tej pory napisałaś! Kocham Cie za nie jeszcze bardziej! Mam nadzieje że Andromeda będzie z kimś z Gryfonów (najlepiej Harry) a wtedy Draco będzie zazdrosny ;3 czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńCiekawe,ciekawe: P tyle,że kolejne rozdziały piszesz coraz krócej... radzę to zmienić, masz też trochę niedociągnięć..ja siostry mogły kogoś zobaczyć skoro siedziały w dormitorium..? ale ogółem..wciągające.. ciekawy pomysł: P
OdpowiedzUsuń