niedziela, 14 października 2012

Rozdział 1


Po przyjeździe do Hogwartu byłam zachwycona nauczycielami , wystrojem i nowym domem. Jednak z czasem zmieniłam swoje zdanie o 180 stopni. Teraz jestem na 5 roku nauki , moja siostra na 6. Nie jesteśmy pilnymi uczennicami , bo wolimy dręczyć pewną szlamę Granger oraz tak jak w moim przypadku: starać się o Malfoya. Nie jest to jednak łatwe zadanie , gdyż ugania się za nim chyba każda dziewczyna w szkole.
-Ja nie! - żąchnęła się moja siostra.
-No dobra Ty nie! - powiedziałam pospiesznie. - Dasz mi dokończyć?
Ta tylko skinęła głową i wróciła do posiłku.
Widać , że jesteśmy z tego samego rodu , bo zarówno on jak i my dwie mamy wygląd arystokratyczny. Przemierzamy z dumą korytarze , gardząc każdym kto nie jest czystej krwi. Bujne czarne włosy opadają kaskadami na nasze blade policzki. Moja zielone oczy kieruje prosto na Dracona. Katherine wyszukuje tęsknym wzrokiem , swoich niebieskich oczu , Marcusa Millera. Ehh nie mamy szczęścia w miłości ale chociaż mamy siebie.
-Od kiedy Ci się na takie sentymenty zanosi? - zapytała Kath.
-To wcale nie są sentymenty siostro. Po prostu chcę opisać to jak najlepiej!
-Zajmij się lepiej śniadaniem , a przy okazji spójrz obok kogo siedzi Dracon - wyszeptała , wskazując na lewo.
Z westchnięciem spojrzałam w tamtym kierunku i mnie zamurowało. Koło mojego przyszłego siedziała ta jędza Pansy! Jak ona śmiała się do niego zbliżać. Chyba będę musiała z nią porozmawiać.
-No to się zabawimy - szepnęłam do siostry z szatańskim uśmiechem.
Wyjęłam z kieszeni różdżkę wykonaną z jabłoni i skierowałam ją w Parkinson. Po szybkim wycelowaniu powiedziałam cicho:
-Levicorpus!
Reakcja była natychmiastowa. Dziewczyna o twarzy mopsa zawisła głową w dół nad stołem. Było to o tyle zabawne , że wszyscy uczniowie na uczcie zaczęli głośno gwizdać i wybuchali śmiechem. Wtórowałyśmy im razem z bliźniaczką. Tylko ta szlama Granger i jej pieski się nie śmiały , ale co mnie oni!
-To jest bardzo zabawne Andromedo , ale lepiej ją spuść zanim Snape to zauważy.
Miała rację , nie chcę dostać kolejnego szlabanu. Posłusznie wymówiłam przeciwzaklęcie , a brunetka spadła z łoskotem na zimną posadzkę. Posłałam jej bardzo przesłodzony uśmieszek , po czym wróciłam do jedzenia. Przez resztę dnia zaśmiewałyśmy się z tępoty tych wszystkich przesłodzonych dziewczyn , które marzą tylko o tym , by wylądować w łóżku z każdym przystojnym chłopakiem. Ostatnią moją lekcją był Eliksiry. Nie miałam nic do tego przedmiotu , bo uczył go nasz opiekun  Severus Snape, więc Gryfoni ciągle obrywali lub dostawali ujemne punkty.
                                                               

-Boże co za dzień - narzekałam , rzucając się na najbliższa kanapę po skończonych lekcjach. Siostra spojrzała na mnie z politowaniem i zaśmiała się gardłowo.
-Wiesz co by Ci poprawiło humor? Mam nowinę.
-No to mów zanim mi się odechce Ciebie słuchać - powiedziałam znudzonym głosem.
-Jak zawsze miła i słodziutka Andro. Chodzi o to , że Draconowi złamano dziś nos.
-A to niby czemu jest dobra wiadomość? - zapytałam ze zdziwieniem.
-A dlatego , że dostał od niejakiej Pansy Parkinson , więc na pewno przez najbliższy czas się do niej nie zbliży.
Wreszcie coś nowego. Ciekawe dlaczego go uderzyła. Szkoda , że tego nie widziałam. Oczywiście było mi żal Draco , no ale ludzie przecież ja nie należę do zbyt uprzejmych osób , więc nie miejcie do mnie pretensji.
-No to wesoło. Jedna wiedźma mniej - uśmiechnęłam się szeroko do siostry. - Ale czy czasami nie użyłaś Imperiusa na niej?
-Skądże! Za kogo Ty mnie masz? - zachichotała. - Przecież wiesz , że we wtorki nie atakuje nikogo.
No w sumie racja. Katherine ma takie spokojne dni. W przeciwieństwie do mnie. Ja zawsze znajdę pretekst , żeby zrobić coś złego.


Od pewnego czasu Kath macha mi ręką przed twarzą.
-No co - warknęłam.
-Nic ale znowu odpłynęłaś kochana. Nie służy Ci to wiesz? Może powinnam Cie wysłać do Świętego Munga?
-Na terapię psychiatryczną już za późno ale dzięki za troskę - odpowiedziałam , machając bezsensowanie różdżką.
-Od czego masz mnie - klepnęła mnie w plecy i poszła do naszego dormitorium. Jako , że jesteśmy bliźniaczkami pozwolono nam mieć wspólne dormitorium.
Rozwaliłam się na kanapie , przygładzając co chwilę szkolną spódniczkę szkolną. Za jakie grzechy każą nam nosić takie kiczowate ciuchy? Po 10 minutach walki ze swoimi chorymi myślami do Pokoju Wspólnego wszedł Draco. Jego mina jak zwykle nie okazywała żadnych emocji , ale ja i tak wiedziałam , że jest zdenerwowany. Przysiadł na krawędzi kanapy , bo więcej miejsca mu jeszcze nie zrobiłam. Podniosłam nogi , tak , że ten wsunął się na siedzenie , po czym położyłam mu je na kolanach.
-Co to dzisiaj było z Parkinson? Nowa dziewczyna wielkiego Malfoya? - zapytałam ironicznie.
Blondyn spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem. Zepchnął moje nogi z kolan i odpowiedział:
-Niech Cię to nie obchodzi Andromedo. Nie chcę być z tą szkaradą - warknął.
-Dobra wyluzuj trochę - położyłam różdżkę na stoliku i skrzyżowałam ręce na piersi.
Ślizgon tylko pokręcił głową i wstał ze skórzanej kanapy. Co to za maruda , ja tu chcę kulturalnie pogadać a ten jakieś fochy ma. Odprowadziłam go wzrokiem , po czym sama udałam się do sypialni by zasnąć.

3 komentarze:

  1. super dla mnie bomba ale co z dramione ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. yyy..czegoś tu nie rozumiem..jedna jest starsza o rok od drugiej, ale są bliźniaczkami ??

    OdpowiedzUsuń